poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Z Paryza do KL

Pierwsza czesc naszej podrozy przebiegla bardzo plynnie. Z Gdanska, po krotkim czasie dolecielismy do stolicy Francji, ktora przywitala nas bardzo milo. Nasze "paryskie" lotnisko bylo oddalone az o 120km od centrum i bilety autobusowe byly bardzo drogie. Postanowilismy wiec do centrum dostac sie autostopem. Okazalo sie to trafna decyzja, gdyz po 5 min zlapalismy stopa centralnie pod wskazany przez nas adres, zaoszczedzajac tym samym 45 euro:) W Paryzu zatrzymalismy sie u Alchima (Polaka), kolegi Jacka, ktory zaoferowal nam mieszkanie w samym centrum miasta, tuz obok Luwru. Juz tego samego dnia spacerkiem “zaliczylismy” wiekszosc typowych, turystycznych atrakcji tego miasta: Wieze Eiffela, Luk Triumfalny, Katedre Noter Dame i nasza zaoszczedzona walute moglismy, bardzo slusznie spozytkowac pijac piwo, z widokiem na Sekwane:).
Obecnie, po bardzo dluzacym sie 13 godzinnym locie, bez posilkow, nielimitowanego alkoholu, telewizorow, lecz z ladnymi stewardesami i w milym towarzystwie nowopoznanej kanadyjki Marley znalezlismy sie w KL. W przeciwienstwie do mnie chlopaki sa pierwszy raz w stolicy Malezji i za zarem w Azji ale po ich minach stwierdzam, ze bardzo im sie podoba w Kula Lumpur. Uwaga mamy, czytajce bloga, nie macie powodow do zmartwien:). Mieszkamy w samym centrum miasta w dzielnicy China Town w nowym hostelu z klimatyzacja, sniadaniem i bardzo mila obsluga, w cenie 20 zl od osoby, do ktorego zaprowadzila nas Marley. Zeby nie bylo tak cukierkowo nalezy wspomniaec, ze Jacka obcieraja nowe sandaly a Olsen zgubil jedyna bluze z dlugim rekawem, ktora mial, ale nie przejeli sie tym mocno, gdyz mamy tu okolo 25C a wokol mekka milosnikow bazarow z “markowymi” ubraniami i butami:P. Jednym slowem nie narzekamy. Pospacerowalismy po miescie, pieszczac nasze podniebienia przysmakami azjatyckiej kuchni a przy tym odhaczywszy kilka atrakcji turystycznych:D Jutro mieszkancy stolicy swietuja dzien niepodleglosci, wiec napewno nie bedziemy sie nudzic... :)

PS tylko kilika tymczasowych fot na fb bo picasa nie dziala

3 komentarze:

  1. Widze, ze Piotr ma juz zdrowy bark i nie wykorzystuje Was do noszenia plecaka. Chetnie skorzystam, w lutym 2012, z adresu hotelu w China Town w KL. Pieknych wrazen i wspanialych smakow. Mama Olsena

    OdpowiedzUsuń
  2. Rodzinka odetchnęła. ;-)
    Być wciąż w podróży, w drodze pod wiatr... ;-)
    Jacek, chyba najlepiej boso przez świat... ;-)
    Siotr.A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chłopaki dajcie znac co u Was. Jestesmy wszyscy ciekawi przebiegu wyprawy. Wszyscy pozdrawiają i czekają:)

    OdpowiedzUsuń