piątek, 18 grudnia 2009

Dziękujemy

Z wyspy Koh Tao popołudniowym promem dostaliśmy się na główny ląd. Ten trzygodzinny rejs był naszym pożegnaniem z pięknymi wyspami wschodniego wybrzeża Tajlandii. Ostatnie promienie słońca opaliły nam twarze i rozgrzały nasze ciała przed srogą zimą, która nas później zastała w Polsce. Ciężko było nam się żegnać z tymi cudownymi widokami i niezwykle przyjemnym klimatem ale niestety musieliśmy już wracać do Bangkoku skąd mieliśmy lot do domu. W stolicy Tajlandii spędziliśmy jedynie dobę tylko po to aby kupić ostatnie prezenty i pamiątki dla najbliższych. W tym celu udaliśmy się na tzw. Weekend Bazar, gdzie na powierzchni zbliżonej rozmiarami do małego lotniska można było kopić dosłownie wszystko, a co najważniejsze bez potrzeby targowania się, którego to mieliśmy już serdecznie dosyć. Wspomnieć też trzeba że grudzień jest świetna porą aby odwiedzić Tajlandię, gdyż pogoda wtedy jest naprawdę fantastyczna. Niema wysokich temperatur i przede wszystkim tak dużej wilgoci w powietrzu, która tak nam przeszkadzała podczas pobytu 2 miesiące wcześniej. Po zdecydowanie udanych zakupach wieczorem udaliśmy się na lotnisko aby porannym lotem dostać się stolicy Kataru, skąd po szybkiej przesiadce do Londynu i dalej kolejnym lotem do Polski.
Po przyjeździe do domu pogoda nas zbytnio nie rozpieściła ponad 40 stopniową niższa temeperatura, niż w Azji ale mimo tego byliśmy szczęśliwi że w końcu ze wszystkimi się zobaczymy:)
Nasza podróż dobiegła już końca i chyba jest najwspanialszą w naszym życiu. Azja południowo-wschodnia to cudowny region, piękny i niesamowicie łatwy do eksploracji. Wielu z was może pomyśleć to miejsce jest dalekie i nieosiągalne dla przeciętnego człowieka. Nasz niskobudżetowy wyjazd, prostota podróżowania i ogólnie to wszystko co przez te dwa miesiące przedstawiliśmy na tej stronie mamy nadzieje, że rozwiało wasze wątpliwości:)
Nie będę się już bardziej rozpisywać, żeby nie zanudzać i na koniec chciałbym wszystkim bardzo podziękować za śledzenie naszego bloga, za duże zainteresowanie zdjęciami a także wasze komentarze:)

Zapraszamy również na prezentacje z tego wyjazdu, która odbędzie się w Sopocie w auli eshtip w połowie stycznia a szczegółową datę i godzinę zamieścimy wkrótce

Indochiny Malezja 2009 (rest pictures)

piątek, 11 grudnia 2009

Koh Tao

Zauroczeni wspanialym klimatem Koh Pha Ngan i zadni jeszcze dzikszych miejsc i piekniejszych widokow udalismy sie na oddalona o 50 km duzomniejsza wyspe Koh Tao. Miejsce to slynie glownie z najlepszych warunkow do nurkowania i snorcklingu (plywanie z maska i rurka). Nas z racji niskiego budzetu i zakupionego juz wczesniej "sprzetu" interesowalo raczej to drugie. Wyspa jest oddalona od glownego ladu o ok. 150 km, a okoliczne wody sa wolne od miejskich zanieczyszczen. To tez podwodne organizmy maja doskonale warunki do rozwoju. Dzieki temu nurkujac mozna tu zobaczyc, prawie przy samym brzegu prawdziwy podwodny swiat, znany nam wczesniej tylko z obrazkow. Najwspanialsze bylo to, ze to wszystko mozna zobaczyc bez profesjponalnego sprzetu, nurkujac poprostu z zakupiona za pare groszy maska. Piekne rafy, morskie organizmy, lawice kolorowych ryb, podwodne skalne tunele, a to wszystko w turkusowej wodzie oswietlone sloncem. Te bajeczne widoki zrobily na nas duze wrazenie. Udalo nam sie wylowic kilka okazow naprawde duzych muszli i koralowcow. Wyspa byla bardzo mala (niewiele ponad 5 km dlugosci). Od zachodniej strony wiodla przez nia jedna glowna droga, a wzdluz niej bungalowy, lokalne knajpki i centra nurkowe. Ok. 200 m od niej rownolegle ciagnela sie dluga, piaszczysta plaza z prostymi barami, ktore wieczorami byly pelne mlodych ludzi bawiacych sie przy dobrej muzyce.
Aby dostac na wschodnia strone wyspy trzeba bylo zaliczyc prawdziwy offroad i to naprawde z duzymi wzniesieniami. Na szczescie wypozyczony przez nas jednoslad byl do tego przystosowany, a widoki wschodnich plaz zapieraly dech. To wlasnie takie plaze z kokosowym palmami i bialym jak snieg piaskiem wymarzylismy sobie jadac do Tajlandii.
Koh Tao jest ostatnia wyspa przed naszym powrotem do Bangkoku. Niestety jutro musimy ja opuscic, aby popoludniowym promem dostac sie na glowny lad, skad autobusem udamy sie do solicy. Troche jest nam przykro z tego powodu i bedziemy tesknic, ale jeszcze bardziej tesknimy za rodzina i przyjaciolmi...
Koh Tao (Thailand)

Koh Pha Ngan

Na nasza pierwsza wyspe na Zatoce Tajlandzkiej doplynelismy nocnym promem. Ze wzgledu na niskie ceny Koh Pha Ngan jest popularnym miejsce wsrod tzw. "backpakerow". Innym atutem wyspy jest organizowane na wschodnim wybrzezu slynne Full Moon Party. Jest to impreza na plazy odbywajaca sie, jak sama nazwa wskazuje przy kazdej pelni Ksiezyca. Masowy szal przyciaga na wyspe dziesiatki a nawet setki tysiecy ludzi z calego swiata. Po pobycie na Phuket srednio zainteresowani imprezowaniem wybralismy zachodnia spokojniejsza czasc wyspy.
Koh Pha Ngan to miejsce, za ktorym tesknilismy przez caly nasz wyjazd. Ten prywatny raj na Ziemi stworzyla nam dzikosc miejsca, drewniane i bambusowe bungalowy, snieznobiale plaze oraz przepiekne turkusowe morze. Dodatkowo garstka ludzi wokol i czlowiek chce tu spedzic cale zycie...
Aby nie smazyc sie tylko bezczynnie na plazy zakupilismy "sprzet" i zaczelismy przygode z nurkowaniem. Pozne popoludnia spedzalismy w miasteczku zamieszkalym glownie przez lokalna ludnosc. Znajdowal sie tam nocny bazar, na ktorym doslownie za grosze sprobowac mozna bylo najwiekszych przysmakow kuchni tajskiej. Z pelnymi zoladkami wracalismy naszym wynajetym bzyczkiem i do poznej nocy spedzalismy czas w klimatycznych i cichych barach na plazy...
Koh Pha Ngan (Thailand)

Gosia

Koh Phuket

Do granicy z Tajlandia dojechalismy, jak przystalo na Malezje autostopem. Niestety po jej przekroczenie stopowanie przestalo byc takie kolorowe:P Oczekiwanie na okazje trwalo bardzo dlugo, a Tajowie zupelnie nie wiedzieli o co nam chodzi. Niestety nie znali, jak Malezyjczycy jezyka angielskiego, do tego malo kto jechal dalej niz kilka kilmoetrow. O tym, ze jestesmy w Tajlandii przypomnial nam fakt spotkania sloni w srodku miasta, a takze ogrom zdezolowanych aut i motocykli, wiozacych niejednokrotnie cala rodzine, czego w Malezji raczej sie nie spotka. Musielismy wsiasc w autobus:( Poczatakowo naszym celem bylo Krabi (glowne miasto wypadowe na wyspy zachodniego wybrzeza Tajlandii). Jednak kierowca dowiozl nas tam w srdku nocy, wiec aby zaoszczedzic na noclegu postanowilismy jechac dalej na slynna na calym swiecie wyspe Phuket (tym bardziej, ze nie kazal nam doplacac). Jest to dosc duza wyspa, ktora laczy z glownym ladem most, ma dlugosc ok. 40 km i szerokosc ok. 20. Po dotarciu na miejsce wspomnianym wczesniej busem zamiast pocztowkych widokow, dzikich plaz z bambusowymi domkami zastalismy tam prawdziwe tajskie Miami Beach. Owszem plaza i turkusowa woda byly, ale wokol tysiace lezakow (do wynajecia za niemale pieniadze) i setki bogatych turystow obwieszonych zlotem. Przy samej plazy ruchliwa ulica, mnostwo eksluzywnych knajp, butikow i oczywiscie hoteli tych "wielogwiazdkowych". Ceny wiekszosci uslug byly potrojone, a za "tani" nocleg zaplacilismy najwiecej jak do tej pory. Na szczescie dzieki wypozyczonemu skuterowi udalo nam sie znalesc dosc zaciszna plaze do ktorej trzeba bylo przejsc przez maly busz i pewnie to odstraszylo innych bywalcow Phuket. To miejsce troche polepszylo opinie o wyspie, ale oddalone bylo prawie o godzine drogi od naszego hostelu.
Wyspe te mozemy polecic wszystkim, ktorzy lubia wydac wiecej pieniedzy niz jest to warte i spedzac wakacje w towarzystwie bogatych i zblazowanych turystow. Jest to rowniez dobre miejsce dla fanow sexturystyki, gdyz nawet w samym Bangkoku nie ma tyle barow z prostytutkami, co na Phuket.
Phuket (Thailand)

Krzysiek

sobota, 5 grudnia 2009

Langkawi

Naszym kolejnym punktem przeznaczenia byla oddalona o ok. 80 km od glownego ladu polozona na Morzu Andamanskim malezyjska wyspa Langkawi. Po pobycie na tlocznym Penangu byla to dla nas swietna odskocznia i miejsce totalnego relaksu. Zadecydowaly o tym czyste i piekne plaze, naprawde turkusowe morze, palmy wiszace nad brzegiem oraz niewielu turystow. Pomimo szkolnych wakacji i muzulmanskich swiat (szczyt sezonu) plaze byly puste i ciche. To tez paradoksem moze sie wydawac, ze nie moglismy znalezc zakwaterowania. Powodem tego jest styl zycia Muzulmanow (stanowia wiekszosc wyznaniowa), ktorzy stronia od alkoholu, imprez i spedzania czasu na plazy. Infrastruktura turystyczna nie jest tak bardzo rozwinieta, ale dzieki temu walory przyrodnicze wyspy nie sa mocno naruszone. Dlatego Langkawi to idealne miejsce na wypoczynek, a dodatkowo strefa bezclowa. Normalnie w Malezji sklepowa cena malego piwa to rownowartosc 7 zl, a tam ok. 1,5 zl:). Wiekszosc czasu spedzilismy w miejscowosci Cenang polozonej na zachodnim wybrzezu wyspy.
Mimo ze Langkawi uwazana jest za jedna z najbardziej turystycznych miejsc w Malezji to wedlug nas wciaz pozostaje przyjemna i nie zniszczona przez hotelowa infrastrukture, a takze bez tlumy turystow (szczegolnie tych bialych).
Pogoda na wyspie nie byla najlepsza , ale pobyt w Cenangu umili nam wspaniali ludzie w barze Rafii's w ktorym spedzalismy wiekszosc czasu. Tanie piwko, pyszne jedzenie i swietna muzyka, a to wszystko nad samym brzegiem morza. Barmani z Rafii's to czterech przyjaciol z roznych stron swiata w wieku ok. 50 lat, niesamowicie przyjacielsko nastawieni do wszystkich przybylych. Czulismy sie z nimi jak w domu i mimo roznicy wieku swietnie sie dogadywalismy. Moze i na Langkawi nie spotkalo nas nic ekscytujacego, to przez wspaniala atmosfere zapamietamy to miejsce na dlugo.
Malezja jest naprawde piekna i jestesmy nia totalnie zauroczeni. Ze wszystkich krajow, ktore juz widzielismy wydaje sie byc najbardziej warta odwiedzenia: piekna, nienaruszona przez czlowieka natura; wspaniale widoki; bardzo otwarci i przyjazni mieszkancy, mowiacy swietnia po angielsku (nie oceniaja cie wedlug grubosci portfela jak w innych krajach azjatyckich) a takze nowoczesnosc i brak tlumow turystow sprawia, ze jest to dla nas kraj numer 1:).
Langkawi (Malesia)

Gocha i Krzych

wtorek, 1 grudnia 2009

Penang

Na wyspe Penang dotarlismy jak zwykle stopem a nastepnie publicznym promem. Jest tez mozliwosc dojechania mostem, laczacym ja z glownym ladem - widac go na jednym ze zdjec - ma ponad 8km! Poczatkowo po dotarciu na miejsce troche sie rozczarowalismy. Chcielismy sie przede wszystkim zrelaksowac, popluskac w turkusowym morzu i polezec na plazy. Jednak jak sie okazalo woda nie byla tak czysta jakiej oczekiwalismy a plaza bardzo zatloczona przez wlasnie zaczynajaca szkolna przerwe wakacyjna. Z tego tez powodu mielismy bardzo duze problemy ze znalezieniem miejsca noclegowego. Poddenerwowani krecilismy sie po ulicach nie wiedzac gdzie spedzimy noc. Az tu nagle, jak to zwykle z naszym fartem bywa pojawil sie Mr Nor - dyrektor poczty i zaproponowal nam pokoj w swoim mieszkaniu po bardzo przystepnej cenie (ok 4 razy mnie niz w okolicy), po czym powiedzial ze mozemy dac ile uwazamy:). Czowiek ten okazal sie niezwykle przyjacielski i pomocny. Pokazal nam wiele miejsc wartych odwiedzenia a nawet pozyczyl nam swoj motocykl na wycieczke wokol wyspy. (co okazalo sie wielka przysluga bo w Malezji, w przeciwienstwie do pozostałych krajów półwyspu, polularne wypozyczanie jednośladu jest zabronione bez aktualnego prawajazdy).
Plaza moze nie byla bardzo piekna ale czas, ktory spedzilismy na wyspie zaliczamy do najbardziej udanych. Poznalismy Holendra (studenta bedacego na rocznej praktyce w Bangkoku) z ktorym przegadalismy pol nocy popijajac piwo na plazy. Wjechalismy kolejka na najwyzszy szczyt wyspy 850mnpm, z ktorego rozciagal sie przepiekny widok. Jak zwykle kosztowalismy kuchni, ktora tu na Penangu jest niezwykla bo nawet najprostrza potrawa to niebo dla podniebienia:) Ciekawym doswiadczeniem byl slodki deser lodowy podany z kukurydza i czerwona fasola. Odwiedzilismy rowniez swiatynie zamieszkala przez jadowite weze.
Dzieki temu ze poruszamy sie autostopem nasza podroz jest bogatsza o wiele nowych doswiadczen. Poznajemy ludzi ktorych normalnie majac pieniadze bysmy nie spotkali oraz widzimy miejsca niedostepne dla przecietnych turystow...
Gosia i Krzychu
Penang (Malesia)