sobota, 31 października 2009

Welcome Laos

Jak sie spodziewalismy Laos okazal sie strzalem w 10. Odrazu po przeplynieciu na druga strone rzeki Mekong (stanowiaca naturalna granice miedzy Tajlandia i Laosem) odczulismy wyrazna zmiane. Laos to kraj glownie rolniczy (tylko 20% populacji mieszka w miastach), ale od kilku lat takze glowny cel wielu backpackerow, totez turystyka to drugi sposob utrzymania lokalnej ludnosci. Mieszkancy sa swietnie przygotowani na przyjmowanie przyjezdnych. Lokalna kuchnia z domieszka europejskiej, wysoki standard miejsc noclegowych i ogrom barow ze swietna atmosfera sprawiaja ze kraj ten obecnie cieszy sie wielkim zainteresowaniem.
Pierwsza noc spedzilismy w Huang Xai – malej granicznej wiosce, skad wykupilismy dwudniowy rejs w dol Mekongu do Luang Prabang. Byla to dluga drewniana lodz, wyposazona dosc spartansko ale widoki po drodze rekompensowaly wszystko. W polowie rejsu zatrzymalismy w malutkiej wiosce: Pek Bang. Ta czesc Laosu, ktora do tej pory widzielismy, to przede wszystkim wszechobecny spokoj i piekne widoki. Wszystkie miejscowosci wzdluz Mekongu leza na zboczu doliny tworzac w nich niepowtarzalna atmosfere z zachodami slonca nad rzeka.
Zmiana, ktora zaobserwowalismy dotyczy rowniez napotykanych po drodze turystow. Tajlandia to niestety jak wiekszosc z Was wie swiatowe centrum sexturystyki. Na ulicach widac setki czesto podstarzalych, totalnie pijanych obcokrajcow (czytaj: Anglikow) w towarzystwie mlodocianych prostytutek (niezbyt pieknych). Na szczescie a Laosie poki co nie widac tego. Od trzech dni jestesmy w Luang Prabang- jest swietnie. Relacje napiszemy pozniej, bo teraz wychodzimy na Halloween Party:)
Chiang Rai

Krzysiek

poniedziałek, 26 października 2009

Chiang Mai

Ostatnio post byl dosc spontaniczny, pisany w wielkim pospiechu podczas oczekiwania na autobus, dlatego postaramy sie to teraz nadrobic:)
Chiang Mai jest miastem, ktore nie dokonca spelnilo nasze oczekiwania. Spodziewalismy sie mniejszego tloku i nizszych cen. Jedak oceniamy je jak najbardzej pozytywnie. Glowna atrakcja tego miejsca to najpiekniesza buddyjska swiatynia w Tajlandii, polozona na wzgorzu ponad 1000 mnpm, do ktorej dostalismy sie wypozyczonym skuterem. Mimo rusztowan, dookola glownej kopuly postanowilismy pokazac Wam zdjecia. Ta piekna budowala zrobila na nas niesmowite wrazenie, mamy nadzieje ze zdjecia choc po czesci to oddaja.
Poza pieknymi swiatyniami jedna z najwiekszych atrakcji jest nocny bazar. Cale miasto (kazda ulica!) zamienia sie w wielkie targowisko, na ktorym mozna kupic wyroby artystyczne a takze skosztowac tutejszej kuchni:) Ponadto rzecz, ktora nas urzekla to niesamowicie pogodni mieszkancy i nieodzowny usmiech na ich twarzy. Wydaja sie byc bardzo zadowoleni z zycia nawet gdy ciezko pracuja za niewelka zaplate. Tajowie to bardzo spoleczny narod, uwielbiajacy wspolnie spedzac wolny czas. Tutaj rowniez postanowilismy skorzystac z masarzy, ktore w Tajlandi sa tak bardzo popularne i tanie. Czasami byly dosc bolesne:)
Kolejne miasto na naszej trasie to Chiang Rai, ktore potraktowalismy jedynie jako przystanek na trasie do Laosu. Przy okazji udalo nam sie skorzystac z urokow lokalnej kuchni: sushi, krewetki, osmornice i inne tajskie przysmaki okazaly sie ciekawym doswiadczeniem:)
Chiang Mai


Obecnie jestesmy juz w Laosie. Dzis w poludnie, przeplywajac przez Mekong, przekroczylismy granice. Juz teraz czujemy ze kraj ten jest duzo spokojniejszy i mniej zatloczony niz Tajlandia. Bear Lao rulezz:D

Ps Jezeli chcecie dodac komentarz to wybierzcie opcje: Nazwa/adres URL zebysmy wiedzieli kto to napisal.

sobota, 24 października 2009

Orginal replica & same same but different

Jak widac po tytule posta jestesmy w Bangkoku:) Nasza podroz trwala dosc dlugo ale zarazem byla bardzo udana. Szczegolnie musimy pochwalic katarskie linie lotnicze. Poczawszy od bardzo milej obslugi, poprzez luksusowy samalot z prywatnymi komputerami w kazdym siedzeniu skonczywszy na szczoteczce do zebow i skarpetkach w zestawie dla kazdego pasazera:D
Od wczoraj jestesmy w Bangkoku a za 30 min mamy bus do Chiang Mai. Stolica Tajlandii to istny raj dla imprezowiczow i uzaleznionych od zakupow (czytaj Gosia) :D. Udalo nam sie zobaczyc kilka pieknych swiatyn a nawet wejsc do nich za freeko (swieto narodowe). Ponadto uliczne knajpy i bary zaspokoja najbardziej wybredne podniebienie. Niestety czas ucioeka na autobus. Wiecej napiszemy z Chiang Mai

Bangkok


Gosia i Krzysiek

niedziela, 18 października 2009

Przygotowania

Jak większość z was wie w tym roku za cel naszych azjatyckich podbojów obralismy sobie Półwysep Indochiński oraz Malajski. Dla tych, którzy nas nie znają wspomnę iż uczestnikami tego wyjazdu jest dwójka miłośników podróży Gosia Pacan oraz jej chłopak, autor tego posta w skromnej osobie Krzysztofa Kucharskiego:)

Nasza dwumiesięczna podróż będzie wiodła przez pięć krajów tego wspaniałego obszaru. Zaczynamy ją 21 października wieczornym lotem z Gdańska do Londynu, z którego następnego dnia rano katarskimi liniami lotniczymi z międzylądowaniem w Dosze lecimy do stolicy Tajlandii - Bangkoku. Wyjazd ten podzieliliśmy na dwie części, z których w pierwszej odwiedzimy północną cześć Tajlandii, Laos, Kambodżę oraz Wietnam, kończąc ja w Hanoi, gdzie na 19 listopada mamy zarezerwowany lot do Stolicy Malezji - Kuala Lumpur. W pozostałą części wyjazdu zamierzamy poświęcić na eksplorację Półwyspu Malajskiego oraz okolicznych wysp, przemieszczając się dalej na północ aby 15 grudnia zakończyć naszą podróż w Bangkoku.

Na blogu tym postaramy się zamieszczać, najczęściej jak jest to możliwe relacje oraz zdjęcia z naszej podróży. Gorąco zachęcamy do odwiedzin naszej strony.

Krzysiek