wtorek, 12 lutego 2013

Pola ryzowe

Z 5 na 6 lutego w nocy wyladowalismy na Filipinach na lotnisku Clark. Miejsce zle skomunikowane z kazda możliwa miejscowscia. Żeby dotrzeć do upragnionych pol ryzowych musieliśmy przedostać sie do terminala Dau, skąd zlapalismy busa do Baguio, z Baguio już rano, dobre 4 godziny czekalismy na kolejny transport, tym razem do Bontoc, w Bontoc jesteśmy po godz. 13, a godzine później wsiadamy w popularny lokalny transport na Filipinach - jeepney i ok. godz. 17 jesteśmy w Banaue!! Uff!! Banaue położone jest w filipinskich górach- Kordylierach, których wysokość sięga 2900 m. n.p.m. , ale to nie góry są tutaj największą atrakcją, tylko kształtowane od 2000 lat piękne tarasy ryzowe. Luty to czas siewow ryżu, więc nasze zdjęcia nxie są tak spektakularne, jak te widoczne na pocztowkach, podczas gdy ryż już dojrzeje. Pierwszego dnia po przybyciu zrobiliśmy sobie mała wycieczkę krajoznawcza, z której zrobiły sie 3h porządnego trekingu. Nie wynajelismy polecanego przewodnika, a na ścieżkach nie było oznaczeń, więc tylko dzięki uprzejmości mieszkańców wsi na polach udało nam się bez większych problemów zobaczyć to co najpiękniejsze. Na wycieczkę do okolicznych, najbardziej popularnych i zdecydowanie najpiękniejszych pól ryzowych w Batad udalismy sie już z przewodnikiem na całodzienny treking. Oprócz pol ryzowych dużą atrakcją był schowany między wzgórzami wodospad. Dojście tam było męczące, ale gdy zobaczyliśmy te piękne miejsce nawet przez chwilę nie zalowalismy tej długiej drogi. Michał nawet wykapal sie w wodospadzie, co było choć zimna, to jednak nie lada atrakcją. Tak jak wcześniej wspominałam treking w słońcu był mocno męczący, a w pewnych momentach skomplikowany. Do tego stopnia, że jedna z uczestniczek wycieczki - Angielka Daniel poczuła sie słabiej i spadła ze szlaku, czego wynikiem była skrecona kostka:( Oprócz Daniel, uczestnikami naszej wycieczki był chłopak z RPA, para z Danii, para z Holandii i trójka innych Polaków, których z resztą bardzo ciepło pozdrawiamy:) Po ciężkim , pełnym przygód dniu zjedlismy wspólnie kolację. To mój pierwszy post z Filipin, dlatego chciałabym napisać parę słów o moich pierwszych odczuciach . Jak tylko wylądowaliśmy na Filipinach , poczułam się bardzo dobrze . Ciepli, życzliwi ludzie, czy maluchy czy starcy , wszyscy uśmiechają się do Ciebie i witają szczerym hello ! Dzieci prawie zawsze pytają jak się nazywasz . W odróżnieniu od innych państw azjatyckich nie ma tu ludzi nachalnych, próbujących ci wcisnąć wszystko za wszelką cenę . Niewielu jest też natrętnych naganiaczy . Banaue nie jest bardzo turystycznym miejscem i może dlatego jest tu bardzo tanio . Za nocleg płacimy 250 pesos filipinskich (19 zł), za obiad w restauracji ok. 130 php (10 zł), za piwo w sklepie 0,32 San Miquel 25 php (1,80 zl), transport z Banaue do Manili (całonocna przeprawa przez góry) 450 php (33 zł), trycykl z wioski do wioski ok. 10 km 50 php (3,50 zl/3 osoby). To co najbardziej nam sie nie spodobało to przeokrutnie klimatyzowane autobusy. Z tak zimna klima nie spotkałam sie chyba jeszcze nigdzie. Nie wiem czy temp. nie wynosi mniej niż 15 st. Można sie łatwo zalatwic.. Wiem, że najbardziej czekacie na zdjęcia, ale musicie poczekać conajmniej do jutra, bo przez te wszystkie przeprawy nie miałam czasu, zeby usiąść przy kompie:/ całuje rodzinę i wszystkich najbliższych. Gosia
Banaue

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz