środa, 5 października 2011

Gili Air

Po trzydniowej wspinaczce na wulkany Jawy wyladowalismy na znanym na calym swiecie Bali. Basen, rzecz ktora wydawala nam sie zbednym dodatkiem, okazal sie calkiem mila atrakcja podczas naszego 2-dniowego odpoczynku w Permuteranie - pierwszej miejscowosci do ktorej trafilismy. Wylegiwanie sie na basenowym lezaku, popijanie miejscowej nalewki z oleju palmowego - Araku oraz obserwowanie splywajacej lawy na wzgorzu za naszym resortem:) okazalo sie mila odmiana od trudow ostatnich dni.
Zwiedzanie Bali postanowilismy pozostawic sobie na koniec pobytu w Indonezji i zdecydowalismy ruszyc prosto na Gili Islands. Nie planowalismy wczesniej tego kierunku, jednak ludzie spotkani na naszej drodze goraco polecali nam to miejsce. Po dosc wyczerpujacej podrozy, w koncu postawilismy nasze stopy na snieznobialym piasku jedenj z trzech wysp Gili - Gili Air.
Gili Islands to polozone obok siebie 3 niewielkie wyspy, z ktorych kazda jest inna. Gili Trawangan - najwieksza z nich to cel ludzi spragnionych imprez i nocnego zycia. Gili Meno - najmniejsza i najspokojniejsza, dla ludzi szukajacych wytchnienia od codziennego zgielku. Gili Air - to cos posrodku a zarazem najprawdopodobniej najpiekniejsza z trzech - dla nas okazala sie rajem na Ziemi.
Brak pojazdow mechanicznych, drog, betonowych hoteli a czasem takze pradu powoduje, ze wyspa wyglada na nieskazona przez czlowieka.
Dni na Gli Air mijaly leniwie i bylo to pierwsze miejsce, gdzie nierobienie niczego sprawialo nam tyle przyjemnosci. W miedzyczasie wylegiwania sie na plazy i spacerowania  wokol wyspy czesto nurkowalismy podziwiajac niesamowite rafy i zycie morskich zwierzat. Widzielismy niezliczonae gatunki kolorowych ryb, weza morskiego, a nawet parokrotnie majestatyczne zolwie, ktore udalo nam sie nawet dotknac, a Krzyskowi plywac na grzbiecie jednego z nich. Kosztowalismy lokalnej kuchni, ktora okazala sie swietna, w szczegolnosci swieze grilowane ryby i roznorakie potrawy, gotowane w sosie curry. Wieczory zas spedzalismy najczesciej w naszym ulubionym miejscu o nazwie Zipp Bar z przemila i bardzo wyczilowana zaloga lokalnych barmanow, ktorzy dlugo pozostana w naszej pamieci. Oprocz barmanow poznawalismy tam wielu ludzi z calego swiata, ktorzy tak samo jak my byli zauroczeni tym miejscem. M.in wczasy na wyspie spedzala przesympatyczna gromadka Rosjan, ktora zaprosila nas nawet na swoje wesele na pobliskiej plazy (fotek z wesela brak, z powodu awarii aparatu Gosi:(). Inna ekipa, z ktora spedzalismy duzo czasu na wyspie byla trojka chlopakow z Gdanska. Wspolnie lodka oplynelismy 3 Gili Islands, nurkujac i podziwiajac podwodny swiat.
Opowiesci o problemach z opuszczeniem wyspy okazaly sie rowniez problemem i w naszym przypadku,. Planowane wczesniej 3 dni zamienily sie w 8, czego nawet przez chwile nie pozalowalismy!!! Totalnie wyczilowani wyruszylismy w nasza dalsza podroz na Bali.

Gosia i Jacek

Gili Air (Indonesia)
foto: Gosia Jacek i Krzyn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz